Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye T. 10 297.jpg

Ta strona została przepisana.
Powitanie morza. Na jarmarku. U Burniaków. Przy ognisku. Sekura odzyskuje mowę. Pożegnanie. W porcie. W gospodzie Opacza. Zabuda. Jaśków list. W dokach. Kazanie ks. Błahoty. Imakulata. Śmierć Zabudy,. Magier i Żdżara. O Salusię. Mgła. Mazura śmierć na drodze. Węglarze. Pieśń o Łazarzu. Zdobycie trybuny.


I.


...............
Port było miasto. Ale aż po ranu
Noc u kościelnych przetrwawszy podwoi,
Sinego morza dojrzeli my łanu,
Gdzie statków gęsto niby kopic stoi.
Rozór[1] ci to był srogi oceanu,
Co srebrną brózdą na dwojgo świat kroi,
Że dwoma skiby upada na strony,
Prawą i lewą połową dzielony.

Więc jako pątnik, kiedy mu zdaleka
W mgle zamajaczy ostrobramska wieża,
A on, choć szczudłak i choćby kaleka,
Czołem z radości o ziemię uderza,
Iż ujrzał, na co dusza jego czeka —
Tak tam gromada nasza u odźwierza
Powrotu swego, padła na kolana...
— Witaj, przewitaj, ty drogo żądana! —

...Któreś nas zwało przez wielkie pustynie
Krzykiem tęskności, co w szpikach aż wierci,

  1. Rozór — pole rozorane, łan.