Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye T. 10 303.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

Szkapy żwające po torbach z obrokiem,
Kury a gęsie, prosięta a schaby...
Lud zadufany, nieustępny krokiem,
Chłopy w lejbikach rządnych, w chustach baby;
Pstrzy się to, kwieci, buszuje[1], pokrzyka,
Głowa przy głowie tuż, przy bryce bryka.

Wszyscy gadają naraz. Jak w podwiośnie
Sto żył z podziemnych ruczajów wybucha,
Tak huczy wrzawa, tak gwar setny rośnie,
Każdy prowadzi rzecz, a nikt nie słucha.
Dopieroż gdy z tej nagłości ochrośnie[2]
I oną parę, co pierwszą, wydmucha,
Gdy baby zatchną się, a chłopy spocą,
Jakoweś słówko zrozumiesz przemocą.

Bokami, pośród tumultu babiego,
Bugaj i Marcin Kos trzymali mowy.
Co przerzekł który, to z dziwu wielkiego
Plaskają ręce i chwieją się głowy,
Iż siła lud ten zabaczył, co swego,
I już się po nim przyrzucał liść nowy
W miejscu tem, gdzie miał przez osierdzie bliznę,
Kiedy był szczepion w tę cudzą ojczyznę.

A teraz, kiedy mu oną zgrubiałość,
Którą był przyżył w pniu obcym, zdrapano,
Kiedy wspominki podbiły w nim żałość
Za oną chatą a ziemią kochaną,
Leda słóweczko jakie, leda małość,
Bólem go piekły, do krwi zdartą raną,
Iż słychać było w onej zawierusze
Głosów jęczące i łkające dusze.

  1. Buszować — rozbijać się, dokazywać, krzątać się.
  2. ...ochrośnie — ochłonie.