Pełne dukatów... Dmie Bartek w dziedzica,
A przecknie, ściśnie w garści — sama czczyca!»[1]
A wtem mu insi w rzecz wpadną: — «Co gadać!
Świat kołem chodzi, my na nim — i tyla.
I co tu takie tam mowy powiadać,
Co za uschłego nie stoją badyla!
Siadajcie lepiej na wóz, macie siadać...
Czas leci, a tu opętana mila
Do farmów!»[2] (Niby na ten pomiar stary,
Bo tutaj drogi inakszej są miary).
Lecz Kasię Ziąby objęły w mig baby.
Nuż się dziwować onemu dzieciątku...
— «A jak też stary?»... — «A czy też nie słaby?»... —
— «A jak z nim było z samego naczątku?»...
— «Tfu, na psa urok!» — «A czy też mu aby
Pokarm plaguje?» — «A jak też chudziątku
Rzekają?» — «Chrzcony? — Reta! Na okręcie?...
A będzie też to ten chrzest miał przyjęcie
Do parachfii?... Bo tu na przybysze
Ciężko. — Tu biskup z kaboklów[3] się wiedzie
I proboszcz. To jak mentrykę ci pisze,
A nie wyłożysz mu na stół poprzedzie
Choć z piąci mile[4] (boć i tu hołysze
Różne się trafią) — to tak ci przejedzie
Piórem po karcie, że nie wiesz, czy Paweł
Dziecku je, czyli na to mówiąc — Gaweł!...»
Odrzecze Kasia: — «A co mu tam na tem!
Nie będzie on tu, robaczek, gawłował,
Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye T. 10 310.jpg
Ta strona została przepisana.