— «Widzisz Waść ptaki te, co chmurą lecą?
Widzisz Waść łodzie pędzone i żagle?
(A tu mu oczy srebrzyście zaświecą,
A słowa prą się żarliwie, upragle)
— One coś swego mają... Jakiś biały
Dom życia. One go nie zapomniały!
— Słuchaj Waść! Może ujrzysz gdzie zdaleka
Włóczęgę, co tam kiedyś, w dniach młodości,
Tak samo, jak wy, miał serce człowieka,
A teraz — wszystkim obcy — psu zazdrości,
No pies, gdy swoje rzemiosło odszczeka
I poobgryza rzucone mu kości,
To wie, że psem jest, i wie, gdzie mu buda...
Jak spotkasz go Waść, to będzie — Zabuda.
— A jeśli młodość jemu poszła krzywo,
Marnie — że tylko na tę żerdź do płota...
Jeśli pod gwiazdą wzrósłszy nieszczęśliwą,
Porwał się rozbić ją zamachem młota,
Jeśli się rzucił w jakowe rzeziwo[1],
Jeżeli sięgnął czyjego żywota,
Gdy go serdeczna skusiła ułuda,
To, widzisz Wasze, też będzie — Zabuda.
— A potem zniknie ci na długie lata...
Aż kiedyś ujrzysz go w inszej postaci,
Gdzieś pod Uralem[2]... Wiesz Waść? Koniec świata...
Wielki pan. Bogacz! Długi swoje płaci.
Łeb ogolony wpół, przez pleco łata —
A tak do taczki przyrósł, jak do maci...
Nad nim nahajki świst, a pod nim ruda
Ołowiu srebrzy... To także Zabuda!
Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye T. 10 339.jpg
Ta strona została przepisana.