Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye T. 10 341.jpg

Ta strona została przepisana.

Ale najwięcej wszelakiej hołoty,
Co żebrze, a łga, że szuka roboty». —

— «My ta na długie nie staniem terminy
Do żadnej — rzecze Bandys — Aby tyle,
Co tego grosza przyrobić choć krztyny,
Na szyf, na drogę. A to przyjmiem mile,
Co dadzą. Abych[1] się tej chwyćć liny,
Abych na morze! Bo samim nie w sile...
Abych do tego korabia — okręta!» —
A baby: — «Hale! O Matko ty święta!»

A wtem Zabuda: — «Zaś to, co w gospodzie
Było o nem dziewczęciu mówione,
To tu są zwykłe rzeczy w tym narodzie.
Tu ojciec córkę małą, a mąż żnę
Sam doprowadza murzyńskiej tej trzodzie.
Aby zarobić... Aby tę mamonę...
A jak na wódkę nie ma, a napije,
Zastawia babę. Nie chce — to ją bije.

— Była tu jedna, dwojgo dziewcząt miała
(Wdowa, czort ją wie...) w piątem, szóstem lecie,
A jak ją tęskność sparła, tak ją rwała,
Że niepodobne rzeczy na tym świecie!
To wyła z brzega, jak pies. A sczerniała,
Jak te w pszenicy jarej czarne śniecie,
To ziemię gryzła, drapała pazury,
Jak z portu okręt wypływał niektóry.

A wreszcie całkiem ścichła, z sił opadła,
A tak siadując tu, patrzyła w morze
Całemi dniami. I sama nie jadła,
I dzieciom co dać nie miała, nieboże,
Iż podobniejsza była do widziadła,
Niż do człowieka. Aż jakoś w tej porze

  1. Abych (stp. i gw.) — tylko w 1-ej osobie; tu zamiast aby.