Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye T. 10 344.jpg

Ta strona została przepisana.

Jakoby kroplą krwi naznaczon właśnie.
Tak pojrzy furjer na miano i wrzaśnie:

— «Jan Gruda!» Tknęło mnie. Poprzedzie stanę,
Pchnąwszy w bok żydka. Wór prawie był pusty.
Zaczem rozcięli na nim wielką ranę
I wydobyli zawiązanej chusty.
W chuście koszula była i pisane
Karty, w śmiertelnie blade inkausty[1]...
Tak krzyknę cenę. Dałem tyla w dwoje,
A że nie podbił nikt, ostało moje.

Więc zaraz szlimy nabok czytać karty.
List był, trzęsącą już pisany ręką,
Z jakiejś serdecznej czeluści wydarty
Ostatnią mocą i ostatnią męką.
Gdzie go słać miałeś i przez jakie warty[2]
Nie wiem. A ty, już nakryty jutrzenką
Tej wiekuistej światłości w zaświacie,
Nie powiesz tego mi, umarły bracie!

Gdziekolwiek jesteś, coćkolwiek potyka,
Nie będzie ci się, nieboraku, cniło,
Że tę chudobę nędzną najemnika,
Szmat, co go nasze słońce gdzieś bieliło,
Oną koszulę lnianą, cudzy tyka.
Krzyż nią przewiążę nad pierwszą mogiłą
Polską. A coś go pisał, ledwie żywy,
W księgi te włożyć dam, twój list żarliwy.

Może się najdzie ociec i przeczyta,
I pozna, jako są synaczka słowa.
Może się w matce zatrzęsną jelita,
Kiedy ją wieść ta doleci grobowa;

  1. Inkaust (ł.) — atrament.
  2. Wart — nurt, głowny prąd rzeki, wodny szlak.