Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye T. 10 365.jpg

Ta strona została przepisana.

Czy ja ci rzekę, ludu, żeś bez skazy?
Czy ja ci rzekę, ze jesteś bez winy?
Nie! Razem z tobą grzeszyłem sto razy
I razem z tobą złe miałem godziny.
— Jedno w nas trwało bez żadnej obrazy:
Wierność ku sobie tułackiej drużyny,
Że kto jednemu na honor nastąpił,
Wszyscy my w niego! Nikt kija nie skąpił.

A już od czasu szedł poszmer gromadę,
Że nam Szwab, wiernik, dziewczęta podchodzi.
Czyli ładują węgiel, czy z nim jadą,
Ten chyłkiem, milczkiem za niemi, jak złodziej.
O milę drogi pachło mi to zdradą,
A ów już bliżej co dnia, co dnia słodziej,
Ażem zmiarkował, że zła krew go kusi
Do dziewczyniątka Bugajów — Salusi.

Kwiat ci to prawy był i szczerobiały,
Jak ta śniegułka[1] w czarnym boru wiosną.
Jeszcze nie wszystkie listki mu dośpiały,
Jeszcze te gronka puszyste mu rosną,
Jeszcze stulony, ku słońcu nieśmiały,
Jeszcze mchem wilgnym nakryty pod sosną,
Pierwiosnek Boży, co go ziemia w sobie
Wyhodowała w tajemnym sposobie.

Indziej tam takie matczynej spódnicy
Garstką się trzyma i za piec twarz kryje.
Lecz tu, gdzie wszyscy sąśmy najemnicy,
Szleję od taczek kłaść musi na szyję,
Musi pod oczy ludzkie iść w ulicy.
A choć tą rzęsą ciemną w liczko bije,
Jako ptak skrzydłem, musi wydać światu
Wonność i cudność pierwiastnego kwiatu.


  1. Śniegułaka, śniegułą — roślina z rodziny amarylkowatych.