Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye T. 10 412.jpg

Ta strona została przepisana.

Ranek był czysty. Powietrze się samo
W ruch bystry niosło i szumiało wiosną,
Gdy my ruszyli oną jasną bramą
Nadziei, co ma pozłociste krosno[1]
I świat przetyka różnobarwną lamą,
A duszę czyni mocną i radosną...
W szyku ruszylim, jak na świętą wojnę,
Wzniesione głowy, a lica spokojne.

Bo też to była prawa krucyjata,
O której brat mi powiadał w Krakowie,
Gdy się porwali do wychodu świata
W poranne słońce bijący orłowie.
A zaś nie bacząc, czy zysk im czy strata,
Ruszyli wszelkiej nacji narodowie
Odbijać Pański Grób tureckiej mocy...
A krzyż przed nimi szedł we dnie i w nocy.

Dość było pojrzeć po naszej gromadzie,
By poznać ową zaprzysięgłość ducha,
Co pieczęć swoją gorzejącą kładzie,
Gdzie popierw była tylko glina krucha.
Cóż nam stać mogło teraz na zawadzie,
Gdy z każdej piersi żywy ogień bucha,
A naród przez te tułackie odmiany
Prawie że wyrósł z tej dawnej sukmany.

Jakaś dostojność, jakowaś powaga,
Jakaś zaduma wybiła na lica,
Jakaś się w duszy ociężyła waga,
Za syna znał się naród, za dziedzica...
Żaden szmat lepszych przywdziać się nie wzdraga,
By to nie była luźna ruchawica,
Ale pod liczbę oddane i miarę
Głowy tej miłej ziemi na ofiarę.


  1. Krosno — rama z naciągniętą na nią tkaniną do wyszywania.