Pluszcze stopy swe Niedzica[1]
W krysztalnej kąpieli...
Oj, zmąciła modra woda
Jasne swoje łoże;
Zakipiała dusza młoda,
Jako sine morze.
— Lećcie, orły, lećcie w swaty,
Przez błękitne tonie!
Niech w jutrzennych zórz szkarłaty
Luba ma zapłonie...
Zwiń się, lesie, nad jej czołem
W zielony wianeczek;
Ty, Dunajcu, zwiń się kołem
W złoty pierścioneczek.
Mgły niech rańtuch[2] jej uprzędą
Powiewny, bieluchny;
Sine wierchy niech jej będą
Za drużby i druchny.
W organ burza niech zahuczy,
Wicher niech zaśpiewa;
Niech rozplecie włos jej kruczy
Błyskawic ulewa.
Niech nam drogę umiatają
Poświstami wiatry;
Niech nam chleb i sól podają
Pieniny i Tatry!
Lećcie, orły, proście gości
Na weselne gody:
Mchy siwiutkie od starości,
Żywych źródeł wody,
Drobne, nikłe macierzanki
Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye T. 1 043.jpg
Ta strona została uwierzytelniona.