Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye T. 1 147.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

Goręcej zato, i już nie dla siebie
Zdobywa wielkie zbawienie.
Zapał ludzkości pod równą wre miarą,
Lecz różne jego są ujścia dziejowe:
Niegdyś miał imię »Wyprawy krzyżowe«,
Był hymnem ludów i wiarą.
Dziś — to duch badań, który myśliciela
Czyni potężnym zwycięzcą przyrody
I wielkie prawdy zdobywa i wciela
W idące naprzód narody.

O! nie, poeto! młodość nie druzgota
Bóstw białych w wielkiej świątyni ludzkości,
A jej modlitwą jest święta tęsknota,
Co duchy prze ku przyszłości.
W weselnej szacie, jak niegdyś, za Greków,
Amforę życia wychyla radosną,
Jest zawsze ziemi poezyą i wiosną,
Posiewem światła dla wieków.
Nie! żadna chwila w czasie nie marnieje:
Z tchnień duchów epok budują się zręby,
A z nasion, które ręka nasza sieje,
Wzrosną nie róże, lecz — dęby!
Więc się nie pytaj, o poeto chmurny,
Jakie dziś jutru pozostawi dary?
Wierz tym, co zamiast z popiołami urny
Niosą w pochodzie — sztandary!