Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye T. 1 154.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.
XXXIII. NIE DZIW SIĘ[1].


Ty mi się nie dziw, że ja się wciąż pytam
I rzucam: »czemu?« w przestrzenie błękitu...
Wszak odpowiedzi nikt mi nie dał jeszcze.
Idę — i słucham — i w próżni tej chwytam
Jakieś przebłyski dalekiego świtu
I jakieś hasła, jakieś wróżby wieszcze...
Lecz to są tylko echa — i westchnienia
I starcia myśli nagłe błyskawice,
Okrzyki zgrozy błądzących wśród cienia,
Łkania — i skargi — i bluźnierstw wybuchy
Na bezlitosną życia tajemnicę,
Od której konają duchy...

Ty mi się nie dziw! — Któż z nas, co dziś żyją,
Może zasypiać spokojny i cichy,
Jak te powoju dziennego kielichy,
Które łez rosy nie piją,
I tak się zwinąć, jak one, przed cieniem
I nigdy, nigdy nie przebić spojrzeniem
Tej tajemniczej, gwiaździstej zasłony,
Która drży w ręku Boga od serc bicia,
Z jakiem się do niej zbliżają miljony
Namiętnych duchów, co idą przebojem,

  1. Odpowiedź na zdanie Litwosa (Sienkiewicza) w artykule »Niwy« Nr. 125 p. t. »Mieszaniny literacko-artystyczne«.