Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye T. 1 169.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.


Pieśni potęga tłum wrzący porywa
Do tych poziomów, gdzie pieśniarz przebywa,
I wieść go może od światła do cienia,
Od bohaterstwa aż do upodlenia,
Może palącym żarem swych pochodni
Obudzić zapał do cnoty lub zbrodni;
Bo fałsz tak wielkim, jak prawda, być może,
A tłumy wszystko, co wielkie, porusza
I drżeć im każe... Więc jeśli twa dusza,
Poeto, nie jest, jak naczynie boże,
W którem kosztowna perła jest zamkniętą,
Pieśń twa być może wielką, a przeklętą!
Lecz myśl badacza jest, jak struna drżąca,
Rozpięta między przyrodą a duchem,
Którą Nieznane rozdźwięcza, potrąca
Wieczystym skrzydeł swych ruchem...
Jej droga pewną jest, jak słońca droga;
Co w niej istnieje, istnieje u Boga.
Obcą jej walka namiętna, burzliwa
Prawd względnych, duchów złamanych napoły;
Ona konieczną siłą, jak żywioły,
Wiąże swe złote ogniwa
I urojoną nie płacze żałobą
I rzeczywistość swą ma poza sobą.

Poeta daje brylanty i kwiaty,
Łzy i uśmiechy rozrzuca ludzkości...
Ale myśliciel odkrywa jej światy
I nowe drogi przyszłości.
Z poetą serce nasze się sprzymierza,
Nasze zachwyty i nasze boleści...
Ale myśliciel nigdy nas nie pieści,
Lecz, jak konieczność, uderza.
Poetów miały ludy już gasnące,
Co w lutnię tchnienie ostatnie przelały...
Lecz myślicieli rodzi nowe słońce
I pełne sił ideały.