Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye T. 1 193.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.
XLIV. FRAGMENT.


Między ziemią a niebem rzuciłeś błękity,
Boże, w słonecznych blaskach chwały Twej ukryty!
Lecz niegdyś tak przejrzystą była ta zasłona,
Że ziemia wyciągała do Ciebie ramiona
W uniesieniu miłości, jakby Cię widziała...
Ludy mówiły wówczas: »Oto Jego biała
Szata, gwiazdami tkana... oto łuk tęczowy...
Oto głos pełen gromów... oto blaski głowy...
Wszyscy Cię czuli, Boże! wszyscy Cię widzieli...
Tyś był w płonącym krzaku, Ty w jaskrawej bieli
Roztopionego w glorję wierzchołka Taboru...
Ty w gwieździe porankowej... Ty w szeptach wieczoru
Rodziłeś się — cierpiałeś — i leżałeś w grobie;
Ludzie, jakby po bracie, płakali po Tobie...
...................
Szły wieki — na błękitach zebrały się chmury...
Lekkie owo velarium[1] przejrzystej purpury,
Od oparów łez gorzkich, od krwi rdzawych dymów,
Od cienia wielkich mogił, upadłych olbrzymów
Ściemniało tak, jak gruby, czarny kir sierocy.
Ludzkość idzie niepewna, stąpając wśród nocy...
Wiekom i ludom trudno dojrzeć Cię w zaćmieniu —
I są, co zapomnieli zwać Cię po imieniu.



  1. Velarium (słowo łacińskie) — płótno rozciągnięte nad widownią teatralną, zasłona od słońca.