Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye T. 3 061.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

Z wielkim rozmachem łan zboża kładą —
Wtedy nadzieja w pierś mi kołata,
Dumka się rzewnie snuje a przędzie,
I mówię sobie: Oto jest chata,
Z której nam wyjdzie wszystko, co będzie!



V. WIZYA.


I wiosna przyjdzie i kwiat rozwinie,
A z moich oczu nigdy nie zginie
Bezbrzeżne, białe pole...

I lato przyjdzie i kłos zadzwoni,
A w moich oczach wciąż, jak na dłoni,
Bezbrzeżne, białe pole...

I życie przejdzie i śmierć zamroczy,
Ale ja w trumnie otworzę oczy
W bezbrzeżne, białe pole...

I przyjdzie północ i z grobu wstanę
I zwrócę kroki me zadumane
W bezbrzeżne, białe pole...



VI. ZAWSZE LECIAŁAM...

............
Zawsze leciałam do ciebie,
O światło!
Zawsze leciałam do ciebie,
O światło wieczne na niebie,
I byłam ci, jak drobny ptak,
Co w podsłoneczny płynie szlak,
I byłam ci, jak muszka licha,
Co za płomieniem dech wydycha,
O światło!