Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye T. 3 168.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

I patrzę w cień i patrzę w dal
I słucham dumająca,
Jak głos ten każdą z swoich fal
O piersi moje trąca...

Ach, to nie strumień szumi tak,
Nie wicher to kołacze,
Nie nocny skrzydłem bije ptak,
Lecz dusza moja płacze!



II. NA MROŹNEM NIEBIE...


Na mroźnem niebie miljon gwiazd
Iskrzy się, pali, mruga...
Samotna pustą drogą w dal
Noc idzie cicha, długa...

Na świeżym śniegu cieniów ślad
Odciska stopą bosą,
A przed nią w siny, mglisty słup
Lekkie się pary niosą...

U okna, co je srebrzy szron,
Z podpartą siedzę skronią
I patrzę, jak swój złoty blask
Te gwiazdy cicho ronią...

I myślę, ile oczu już
Tak biegło tam przez wieki
I co im mówił niebios strop
Gwiaździsty — a daleki...

I myślę — ile serc i wiar
Poszło już w proch i w pyły,
Którym tak samo w cichą noc
Te gwiazdy już świeciły...