Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye T. 4 243.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

O krok niżej za nim jedzie,
Lecz nie niższy mu jest wiarą.

Tyle tylko, że nie święty.
A kto sądy zgadnie Boże?
Świętych regestr nie zamknięty:
I fundator stać w nim może!

Że ustąpił teraz kroku,
Toć obyczaj gościnności:
Na swym własnym fresku, w tłoku,
Trudnoż mu się rwać przed gości!

Lecz w Signorii[1] widzieć trzeba,
Co za rodu tego dzieje...
Czy do świata, czy do nieba,
Wszędzie pierwsi Medyceje!

Kto wie, czemby już nie byli,
(Los gdy sprzyja, to nie pyta);
Lecz w Florencji w onej chwili
Właśnie rzecz jest pospolita.

Tuż za Kosmą rżnie koniuszy
— Jakże panu być bez sługi? —
Zaczem truchtem czeladź ruszy,
Barwny pachoł jeden, drugi.

Jadą, jadą w złotym pyle,
Blask się tęczą w oku miesza.
Co kolorów! Bogactw ile!
Jaka tłumna, strojna rzesza!

Tam na lewo, przy Melchjorze,
Siostrzan pański, czy »nipote«[2];

  1. Signoria — senat, najwyższa władza polityczna we Florencyi.
  2. Synowiec (P. a.).