Jakie tylko mogą cieszyć
Ludzkie oczy z bożej łaski.
Nad opactwem San Paolo
Gasną w mrokach zorze blade...
Abbatessa Giovannina
Długą z mistrzem ma naradę.
Długo zgodzić się nie może
Na wybranie fresków treści,
Choć się ciśnie tłum postaci
Z świętych legend i powieści.
Z starej biblji, z księgi starej
Mistrz poddaje obraz, słowo;
Abbatessa Giorannina
Przeczy ręką, przeczy głową.
Przykrzy sobie pode drzwiami
Najciekawsza nowicjuszka;
Mówią z cicha, szmer zaledwie
Dolatuje do jej uszka...
Już i pełnia księżycowa
Błysła w szyby bladem złotem,
Kiedy pojął mistrz Correggio,
Co ma fresków być przedmiotem.
Od poranku San Paolo
Rozebrzmiało pracy wrzawą...
Lecz mistrz zamknął się w komnacie
Z swem natchnieniem i z swą sławą.
Drobnym krokiem mniszki chodzą
Ze schowaną w kaptur głową,
O cudownem malowaniu
Szepcą sobie to i owo.