Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye T. 5 158.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

Mistral rodem jest po mieczu
Z zaśnieżonych Alp gardzieli,
A z wąwozów pirenejskich
Ród wywodzi po kądzieli.

W herbie swoim ma dwie trąby
Na bladego nieba tarczy;
Stado hyen w jedną wyje,
Stado wilków w drugą warczy.

Stado wilków, hyen stado
Zawodzącym, dzikim chórem
O miłości i o wiośnie
Śpiewa z moim trubadurem.

Dzwonią szyby, trzeszczą dachy,
Aż do ziemi gną się drzewa;
Mój trubadur coraz ciszej,
Coraz wolniej piosnkę śpiewa...

Jego długie, czarne poły
Ulatują w obie strony
Z przeraźliwym wichru świstem,
Jak żałobne skrzydła wrony.

Umilkł, podniósł nędzną głowę,
Łzy przymarzłe u rzęs świecą...
Tuli na pierś swą gitarę,
Aby się nią ogrzać nieco...

Lecz po strunach jeszcze leci
Z jękiem, z świstem, pieśń ponura,
Mistral kończy canzonetę
Za mojego trubadura.