Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye T. 7 157.jpg

Ta strona została przepisana.

Będzie zbyt jasno, jak na wiek tak ciemny,
Pierwszy dam poklask!

(wychodzi)

VESALIUS.
Tak! uchylisz czoła!
(po chwili milczenia)
Hagonie! czas już; idź, zawołaj Nela,

Rozjaśnij lampę, w oknach spuść makaty;
Potem zstąp cicho — i ruchome kraty
Odsuń w grobowcu...

HAGON.
Och! na Zbawiciela

Mękę i rany! panie mój dostojny,
Wstrzymaj się! Jakto, chcesz ty z Bogiem wojny?
Grób, panie, każdy w całym kręgu świata,
Jest taką rzeczą, której niebo strzeże,
Chociażby żadna nie strzegła jej krata...
Czyż chrześcijanin, panie, ma jak zwierzę
Nawet po śmierci nie znaleźć spoczynku
I świecie próchnem swych kości na rynku?
Grób ma też wstydy i dziewictwo swoje;
Podglądać rzeczy, które śmierć zakrywa,
To zbrodnia ciężka, sprośna, niegodziwa!
Niech Nel odejdzie, panie... ja się boję!

VESALIUS.
Hago! rozumiem ciebie, jak myśl własną;

Czuję, jak zgroza w pierś ci rzuca mrowie...
A jednak — słuchaj! nim światła te zgasną,
Zapytam śmierci — a ona odpowie.

HAGON.Panie najmilszy! jam biedny i siwy —

I w życiu byłem nie zawsze szczęśliwy,
Karmiąc się czarnym kęsem ladajakim...