Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye T. 7 163.jpg

Ta strona została przepisana.
HAGON.
O panie!

Każ mu odejść! niech słowem nie kala tej sprawy!

NEL.
Odchodzę już!... odchodzę!... Boże mój łaskawy!

Odchodzę już...

(zbliża się do stołu)
Panienko, czy tańczysz bolero?[1]

Jeśli nie, jesteś zerem; bo trup — jest to zero!

VESALIUS.
Oto zapłata twoja; zostaw mnie z Hagonem...


NEL.
Idę... idę... odchodzę... Hej, bańki mydlane,

Co się zowiecie ludźmi, dobranoc wam, bańki!
Co za noc! Albo jestem babki mej wrzecionem,
Albo w całym Madrycie prawić będą niańki
Dzieciom do snu historyje o tej nocy!...

HAGON.
Przecie

Dobry wiatr przewiał tę błazeństwa chmurę,
Grad słów sypiącą!

VESALIUS.
Duchy rozłamane

Tak przyjmą prawdy rodzące się w świecie:
Jedni z przestrachem odwrócą spojrzenia,
Jak stary Hagon, bojąc się zgorszenia,
Inni, jak Nel ten, pojęciem swem nizkiem
Obejmą tylko to, co jest zjawiskiem
I zmienną formą wiecznego istnienia;
A rzadki myślą uleci tam, w górę,
Gdzie prawa pisze Bóg gromowym błyskiem.

(chwila uroczystego milczenia. — Vesalius unosi zmolna zasłonę,
pokrywającą trupa)
  1. Bolero — taniec hiszpański.