ukojeniem. Wszystko, co milczy, pociesza. Śmierć i Bóg.
Śmierć, gdyby mówiła, byłaby życiem. Bóg, któryby mówił, byłby człowiekiem. Podniesieni są wszakże nad to oboje tem, iż nie mają głosu.
Pocieszyć cię chciałem.
Bogdajeś przepadł i z pociechą twoją. A czemże ty byłeś, gdyś mi mówił o światłach onych? O boskim ogniu onym?
Drogą do śmierci...
...Śmierci.
...Śmierci.
Niech i tak będzie! To jedno, A teraz przybliż się i słuchaj.
Z ognia, który Zeusowi chwyciłem i oddałem ludziom, została rai iskra. Jest bardzo drobna, bardzo jasna i bardzo paląca. Świeci modro, jak jedna z gwiazd większych; ale chwilami zamienia się w słońce.
Ukrytą ją miałem w piersiach, gdym na Kaukazie leżał, przykuty do skały za porwanie ognia. Dopiero przykuwszy mnie, spostrzegł Zeus, że iskrę przykuł razem ze mną i sępa swego zaraz posłał po nią.
Nieprawdą jest, że sęp szarpał mi wątrobę tylko. Nie! On serca sięgał. On z serca chciał wyrwać iskrę, która w niem płonęła. Ale nie zdołał. Została i ocaliła mnie.