Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye T. 7 231.jpg

Ta strona została przepisana.

ukojeniem. Wszystko, co milczy, pociesza. Śmierć i Bóg.

Śmierć, gdyby mówiła, byłaby życiem. Bóg, któryby mówił, byłby człowiekiem. Podniesieni są wszakże nad to oboje tem, iż nie mają głosu.

Pocieszyć cię chciałem.

SYZYF.

Bogdajeś przepadł i z pociechą twoją. A czemże ty byłeś, gdyś mi mówił o światłach onych? O boskim ogniu onym?

PROMETEUSZ.

Drogą do śmierci...

ECHO

...Śmierci.

DALSZE ECHO.

...Śmierci.

PROMETEUSZ.

Niech i tak będzie! To jedno, A teraz przybliż się i słuchaj.

Z ognia, który Zeusowi chwyciłem i oddałem ludziom, została rai iskra. Jest bardzo drobna, bardzo jasna i bardzo paląca. Świeci modro, jak jedna z gwiazd większych; ale chwilami zamienia się w słońce.

Ukrytą ją miałem w piersiach, gdym na Kaukazie leżał, przykuty do skały za porwanie ognia. Dopiero przykuwszy mnie, spostrzegł Zeus, że iskrę przykuł razem ze mną i sępa swego zaraz posłał po nią.

Nieprawdą jest, że sęp szarpał mi wątrobę tylko. Nie! On serca sięgał. On z serca chciał wyrwać iskrę, która w niem płonęła. Ale nie zdołał. Została i ocaliła mnie.