Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye T. 7 236.jpg

Ta strona została przepisana.
INNE GŁOSY NIKNĄCE.

Łapaj!... Chwytaj!...

(Zbliża się Prometeusz. Postać anhelliczna)[1]
PROMETEUSZ.

Znów okrzyk nieszczęścia i winy! Czy nigdy nie przebrzmi on nad ziemią?

SYZYF.

Ktoś idzie... Nie od miasta idzie... Przechodzień jakiś. Dość sobie jakiś szczególny przechodzień! Czyżby i ten coś budował i po kamienie tu szedł, jak Cyklopy chodzą? Nie wygląda mi na siłacza, niewieleby dźwignął... Ale ma w sobie coś, za czem kamienie same iśćby mogły... Hu, co dymu!...

PROMETEUSZ.

On... siła! Wyzwolona siła przepaści! On... wielki, surowy, mocny! Świat z niego nowy dyszy... On... glina wszystkich posągów, jakie wzniosą wieki, fundament wszystkich szczytów, wiązanie wszystkich murów... On, poznaję go! Bądź pozdrowiony, tytanie!

SYZYF.

Syzyf mi imię. Ale ja cię już słyszałem.

PROMETEUSZ.

Tak. Pewny byłem...

SYZYF.

Gdzie ja ciebie słyszałem?... Nie widząc, słyszałem?...

DALEKIE GŁOSY.

Podpalacz!... Podpalacz!... Sto uncyi złota... Chwytaj!... Łapaj!...

  1. t. j. podobna do Anhellego z poematu Słowackiego pod tym tytułem.