Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye T. 7 240.jpg

Ta strona została przepisana.

giną i padają, myśląc, że przecież głaz ten gdzieś doleci, i miecą go gdzieś w górę, a nie dolata i dolecieć nigdy nie ma, to byle tę całą budę... rozumiesz? ot tak...

(Czyni w powietrzu ruch kopnięcia)

Zrozumiałeś?...

PROMETEUSZ.

Nędzny! I z tegom błota chciał budować światy!... Lecz iskra? Gdzie iskra, którąm ci powierzył?...

(Wielki wybuch płomieni nad pałacem się miastem. Słychać krzyk zgrozy)
GŁOSY DALSZE.

Śmierć! Śmierć podpalaczowi!

GŁOSY BLIŻSZE.

Sto uncyi złota za głowę! Sto uncyi!... Chwytaj! Trzymaj!

SYZYF.

Hu, gorąco! Hu!...

PROMETEUSZ.
(wstrząsa nim)

Gdzie iskra moja, szaleńcze?

SYZYF.
(kurczy się, wyciąga przed siebie palec i mówi szeptem)

Tam... tam iskra twoja...

GŁOSY ODDALAJĄCE SIĘ.

Łapaj... Chwytaj...

PROMETEUSZ
(podnosi runiczną[1] laskę).

Iżeś boskiego ognia w pierś nie wziął, aleś zeń ziemi pożogę uczynił... Iżeś za światłem w górę nie

  1. Runy — tajemnicze pismo starych Germanów; runiczna laska — pokryta runami, tajemnicza, czarodziejska.