Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye T. 8 040.jpg

Ta strona została przepisana.

Męczennicę tę Bożą i tę Pańską świętą
Wytrącić z pośród ludów, jak gdyby wyklętą!
Wobec wieków, co wchodzić będą w te podcienia,
Wyście dali ją zatrzeć aż do jej imienia?
Żaden okrzyk protestu, choć was jest tak wiela,
Nie padł z piersi kapłana ni obywatela!...
Żaden jęk nie uleciał przed Boże ołtarze! —
Więc wy nie Zmartwychwstańcy może, lecz — grabarze.
Jakże wam już daleką jest ta Polska droga,
Jak wy się ojczystego już wyparli proga,
Jak wy nie pamiętacie młodości swej hasła,
Jak w was miłość do kraju do iskry wygasła,
Żeście nie poszli, prochem posypawszy głowy,
Boso, w pielgrzymich szatach, aż przed tron Piotrowy,
Aby się ująć z płaczem za matką skrzywdzoną,
Której pól i zagonów karmiło was łono!...
A jeśli dla łez waszych nie było posłuchu,
Jakżeście już zmarnieli, zbiednieli na duchu,
Jak wam serca grobową zarosły już pleśnią,
Żeście nie wyszli z Rzymu z chorągwią i pieśnią,
Od której w świecie całym zabrzmiałyby echa,
Z starą »Bogarodzicą« świętego Wojciecha,
I z tym krzyżem, gdzie krwawią Chrystusowe rany,
Wy, Kościół wojujący i prześladowany?...
Bijcie, dzwony! niech słyszą u Wilna i Grodna,
Że Polska z wiarą swoją stać tutaj niegodna,
Że Moskwa plac ten wzięła, gdzie wam miejsce było,
Że gwałtowniej tu jeszcze i z większą tu siłą
Strącają nas w umarłych milczenie i ciszę,
Niż ten car, co się dotąd królem polskim pisze!...
Bijcie, dzwony! niech słyszy męczone Podlasie,
Że żaden pasterz trzody tu swojej nie pasie,
Że nad nami złamano tu już świecę czarną[1],
Żeśmy srebrnikiem padli i owcą ofiarną,

  1. Po ogłoszeniu wielkiej klątwy, wyłączającej przestępcę z grona wiernych, kapłan łamał czarną świecę, zgasiwszy ją wprzódy, i ciskał z ambony na ziemię.