Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye T. 8 050.jpg

Ta strona została skorygowana.
XV. ZAPUSTNEJ WARSZAWIE.



»Opłatek wprost z Warszawy...«
»Dwie modlitwy«. A. Szymański.

O miasto! Kiedy ja pomyślę sobie,
Że ty tu stoisz takim oczom widne,
Co otworzone są w swym wielkim grobie
Po to, by patrzeć na cię, ty, bezwstydne!

Kiedy pomyślę, że w grobie tym słucha
Tysiąc stygnących serc — twych pulsów bicia,
Że dech i życie czerpie z twego życia,
A ty tak zimne jesteś i bez ducha...

Kiedy pomyślę, że skroś strasznej bieli
Tych pól ogromnych, gdzie śmierć się przewala,
Tułacze, co cię nigdy nie widzieli,
Ręce do ciebie wyciągają z dala,

W wielkich samotniach siedząc, jako kruki,
Ślozami[1] karmiąc wyschłość swoich ciał...
Kiedy pomyślę o tem, tobym chciał
Paść z głośnym jękiem na twych ulic bruki

I głową o nie bić i błagać Boga,
By cię chwyciły nagłe jakieś klęski,

  1. Śloza — (z ruska) łza.