Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye T. 8 214.jpg

Ta strona została skorygowana.

...Lecz teraz pełnam śmiertelnej tęsknoty,
Z której mi płomień życia skrzesać trzeba,
Tęsknoty waszych dusz, za które muszę
Czuć, choć mara męki dość na własną duszę.
............

Nie ja was sobie obierałam — ludem,
Nie wy mnie sobie obierali — duchem;
Jeśli się zrośniem, to stanie się cudem...
Jeśli rozerwiem — to gromu wybuchem.
Nie wiem. Dziś cała omdlewam pod trudem
Rozdmuchiwania skier w chróścisku suchem.
Nie wiem... Dziś jeszcze władza mi nie dana
Nad wami. Nie mam chorągwi hetmana.

Chorągiew moją — tkają gdzieś w ciemnicy,
Chorągiew moją — w podziemiach gdzieś kują,
Chorągiew moją — szyją z błyskawicy,
Chorągiew moją — piorunami prują.
Czerwień jej świeci w oślepłej źrenicy
Dnia. Gdzieś ją w borach wyjący psi czują...
Drzewce jej będzie ze szubienic słupa,
A na niej głowa świata... głowa trupa...

Taką rozwieje przed wasze szeregi
Wicher nawalny i wicher wróżebny.
I rozbieleją na niej wielkie śniegi,
I łańcuch kajdan zazgrzyta haniebny.
Będą etapów okropne noclegi,
Będzie krzyk ludów gwałconych podniebny...
Taką chorągiew rozwieję nad światem
Czernią żałoby i pomsty szkarłatem.

Wtedy się zacznie sąd. Nie siędą sędzie
Na swych stolicach. Nie będzie tam komu
Pozywać ani podawać orędzie.
Same się wstrząsną cztery węgły domu,