Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye T. 8 228.jpg

Ta strona została skorygowana.

Jakiś krzyczący duch...
Spazm jakiś, gwałt i jęk...
Dźwigam się, tężę słuch:
Gdzie? Nade mną? Pode mną?
Chryste! Jakże mi ciemno!

...Ha, głowa odrąbana
Piorunem jatagana,
Rozpala błyskawice,
Bijące w lot orlice,
Hetmańskie oczy moje
Hetmańskie me źrenice...

...Oto wstaję pozgonny
Wielki kanclerz koronny,
Hetman wielkiej buławy.

...Podajcie mi tu zbroję,
Podajcie mi deliję,
Spiętą rysim pazurem,
Niech pierś ranną zakryję...
Podajcie miecz mój rdzawy,
Kołpak z czaplinem piórem,
Ze zaponą z djamentu.
Tu, wobec Sakramentu,
Co kirem jest nakryty,
Wobec duchów tych świty,
Co zstąpiła tu ku mnie
Salwować żywot słaby,
Na własnej stanę trumnie,
Wezmę złotą buławę,
Rozsądzę wielką sprawę,
Którą przede mnie woła
Krzyk — ziemi tej Anioła.

...Widzę. Oglądam czasy... ludy... ziemie...
Całą ojczyznę widzę... całe plemię...
Widzę was. — Kto wy? Jakiś lud niewolny,