Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye seria pierwsza 035.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.
IX.


Na Dunajcu.


Lecimy!... on mnie w swoje pochwycił ramiona
I runęliśmy w przepaść z skalistego proga...
A fala, żarem piersi mojej przenikniona,
Modrym słupem bryznęła, aż w niebo, do Boga,
Skrytego za sklepieniem swojem tajemniczem...
Za nią poleciał krzyk mój, pytaniem nabrzmiały,
I potrącił błękity, i powrócił z niczem...



∗             ∗


I runęliśmy w przepaść... najskrytsze szczeliny
Rozdniały od strzał srebrnych, które puścił z sykiem
Dunajec, przez granitów zwalonych odłamy;
I wszystkie przemówiły dziwacznym językiem
Jakiejś bełnej burz, wstrząśnień, przeddziejowej dramy;
I zaczęły się skarżyć cicho, jako starce,
Którym czci nie wyrządza wnucze pokolenie,
I o których niewdzięczne zapomniały syny...



∗             ∗