Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye seria pierwsza 220.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.
Fragment.


Nie, to nie była grecka kolumnada,
Z której kaskadą jasność dzienna spada,
W jońskich żłobieniach gubiąc swe opale;
Słońce nie drżało, jak dyament stopiony,
Strzał złotych błękit miotając miliony,
I kąpiąc czoło w powietrza krysztale;
O rzeźbę brzegów nie biło tam morze,
Jak wino Cypru, zamknięte w amforze,
Co, szumiąc, w perły rozpryskuje fale.



∗             ∗


Nie, tam nie rządził Zeus, ani Hero,
Ni cały Olimp, jedno wielkie zero,
Co na płacz ludzki oczy ma kamienne...
Nikt tam nie wołał wielkim, głośnym krzykiem:
„Niesprawiedliwość!” — i nikt niewolnikiem
Nie przyszedł na świat, klnąc jasności dzienne...
Pogańskich mędrców nie było tam zgoła,
Coby sofizmem zaćmiewali czoła
I ujarzmili duchy przez pół senne...