Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye serya druga 035.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

A więc to prawda? — obiecanej ziemi,
Do której lud mój wiodłem lat czterdzieści
Wśród upalenia pustyń — i boleści,
Pomiędzy bogi cudzemi,
Tej ziemi, którą w gwiazd północnej straży,
Nad uśpionemi czuwając, widziałem,
Jak ten, co wielki dzień tryumfu marzy —
I spać nie może, budzony nadzieją
Życia całego, i biegnie na szczyty,
By prędzej dojrzeć zórz jasność i świty,
Co mają wiekom przyszłym błogosławić;
Tej ziemi, którą czuję w mej źrenicy,
We mgłach tych sinych, co tam błękitnieją
Nad Chanaanu wodami srebrnemi,
Wielkiego celu mych prac i tęsknicy,
Nigdy nie ujrzę oczyma własnemi!...


∗             ∗

A więc to prawda?... Głos, co światy stworzył,
I od ciemności odciął jasność dniową,
Rozgrzmiał ten wyrok tu, nad moją głową
I piorunową pieczęć mu przyłożył!...
To, o com walczył, to, czego pożądam,
Nigdy w żywocie moim nie oglądam!...
Dusza się moja umniejszy — i skona
Nienakarmiona i nienapojona!...


∗             ∗