Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye serya druga 102.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

Lekko otwarte drgały, w osłupieniu,
Z jakiem się naprzód pochyliła cała,
Znać było, że już niema na tym świecie
Dla tego dziecka żadnej tajemnicy...
Że zna pokusy i nędzy i grzechu,
I odrętwienie ciemnoty i winy,
Głodu, i chłodu posępne godziny,
I łzy, i krzywdy, i płomień ponury,
Co plami czoła i przegryza ciała,
I czarne piętna wypala w sumieniu...
I bryzgi błota, w którem dusza biała,
Nie mogąc skrzydeł rozwinąć do góry,
Zdawna już szaty swoje pokalała;
I nie jest prostą już, ani dziecinną,
Ale zdeptaną, zabitą — i winną.


∗             ∗

A przed nią w wielkim koszu, wśród zieleni,
Wiosenny towar, pełen barw i rosy...
Blade narcyzy, stokrocie puszyste,
Ogromne bratki w fioletach całe,
Dzwoneczki modre, jak gdyby niebiosy,
Róże, szkarłatne jedne, drugie białe,
Konwalje smukłe, wonne i śnieżyste
I tulipanów kielichy z płomieni. —


∗             ∗