Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye serya druga 128.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

Co trawią piersi mdłego pokolenia,
Które w rozbite swe czary
Nabrać nie może z żywych źródeł wody...
Przez płomień walk, co ulata
Nad ciemnym okręgiem świata,
Ogniem go dzieląc pomiędzy narody;
Przez głuchych porywów lawę,
Co nurtuje łono ziemi,
Przez gorzki kielich zwątpienia,
Co nas truje swemi jady.
Bądź pozdrowion, cichy, blady,
Męczenniku Ty pragnienia,
Co między orły rzymskiemi
Konasz wśród niebios zaćmienia...
Ave!


∗             ∗

O! bądź pozdrowion w opuszczeniu Twojem
Od słońca, ludu własnego — i Boga,
Przez tęskność duchów, co idą przebojem,
Kędy do światła im droga;
A przecież nieraz, gdy nikt ich nie słyszy
Patrząc na ciemnych tłumów senne morze,
Które im rzuca mętną pianę — sławę,
Skarżą się wśród nocnej ciszy:
„Czemuś nas opuścił, Boże?"...
Chryste, co przed tłumem dzikim,