Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye serya druga 247.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

I nie wiem nawet, czy Ty sam, o Boże!
Gdybyś na chwilę porzucił błękity
I ujrzał chaty te — i zgrzebne świty,
I w karki wrosłe niedoli obroże,
I twarze blade, i serca złamane,
I w każdej ludzkiej piersi jakąś ranę,
I w każdem oku jakąś łzę tajemną...
I gdybyś ujrzał, jak nam tu jest ciemno,
Chłodno i głodno na biednej tej ziemi,
I ile smutków przed każdym jest progiem;
Tobyś zapłakał sam łzami krwawemi,
Ty, któryś przecież jest — Bogiem!


∗             ∗

Więc i nade mną sąd uczyń litosny!
Bom pełna żalów — i trosk — i tęsknicy...
I serce moje, nakształt błyskawicy,
Co rozpłomienia ciche noce wiosny,
Pali się — gaśnie — i w zmrokach ciemnieje —
I leży w piersiach, jak kamień na grobie...
I znów się zrywa, jak ptaszę, i mdleje,
Samo dla siebie ma nieraz pogardę;
Lecz wobec ludzi — jest dumne i harde,
I tylko w ciszy spowiada się — Tobie!