Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye serya druga 261.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

Słyszane były w wieków konających łkaniu,
I znów będą słyszane w stuleci zaraniu,
Gdy ziemia noc swoję prześni
Od dzikich gwałtów okrzyku,
Do mglistych westchnień lutni pod ręką Bajrona,
Ludzkość, tysiącem nędz swych smagana i lżona,
Skarży się w twoim języku.
Pieśni twej -— kto zna poczęcie?
I kto będzie dość wieczny, by czekać jej końca?
Na okręgach księżyca i na jądrze słońca
Położył Pan jej pieczęcie.
O! jakże gorzkie jej słowo!
Gdyby ludy, słuchając, pojęły jej dźwięki,
Jak przy skończeniu świata powstałyby jęki,
Muzyką Jozafatową!
Bo nie przeminął od wieka
Ani jeden z tych słabych, co krzywdy doznali,
Żeby jego wołanie nie grzmiało w tej fali,
Jako ślad nędzy człowieka.
Lecz teraz jest to zakrytem,
Dla małości dusz naszych, które chcą spocznienia
I usypiają nędzne pośród krwi i cienia,
Jako pod jasnym błękitem.
A gdy się czas ten dokona,
I sprawiedliwość weźmie berło swe na ziemi,
Pójdzie dreszcz sądów bożych falami morskiemi
I otworzą się wód łona.