Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye serya trzecia 283.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

I korzystając z pierwszej sposobności,
Drogę skierował do uroczej wioski,
Która wśród winnic świeżej zieloności
Kryła się, jakby eden jaki boski.
Tam z ojcem starym żyły w samotności
Trzy piękne dziewy, młode — i bez troski:
Z ich-to pomocą, w chlubnem przedsięwzięciu,
Miał mądry mentor rozum wrócić księciu,

Lecz dziki książę, gdy śliczne dziewczęta
Puhar mu wina podały z uśmiechem,
Nie spojrzał nawet w błyszczące oczęta,
Jakby był ślepym, lub mniemał to grzechem;
I czarę, która była owinięta
Wieńcem róż młodych, odstawił z pośpiechem...
A kiedy piękne puściły się w skoki,
Ostrogą konia spiął w obydwa boki.

„Ha — myślał Hussejn — od jednego cięcia
Drzewo nie pada; a pierwszy krok pono
Zawsze najcięższy... Ja-bo od chłopięcia
Miałem nicponia sławę ustaloną...
Lecz do takiego białego panięcia,
Co to ma brodę ledwo opuszoną,
Kobieta zawsze w pół drogi wyjść musi.
Inaczej — mądry będzie, kto go skusi!