„Gdyż wiedz, o książe! iż nie jestem zgoła
Dziecięciem wieszczek, lecz nędzną istotą,
Podrzutkiem, który nie śmie podnieść czoła...
A jeśli umrzeć mam — umrę z ochotą!
Bom bez ojczyzny, jak wiatr, co dokoła
Lata... i ręce bezlitosne oto
W mocy mnie swojej mają... lud tułaczy
Podjął mnie kędyś, na żywot żebraczy!
„Step był mem łożem — lub kamień wśród drogi,
Mlekiem mnie klaczy cyganki karmiły.
Ciernie mi bose kaleczyły nogi,
A skórę żary słońca przepaliły.
Ilekroć w wioski przybyliśmy progi
Musiałam tańczyć, choć mi brakło siły
I wróżyć w chatach, i żebrać przy drodze.
Wróciłam próżno — to bito mnie srodze.
„Lecz chociaż nigdym dawniej nie słyszała
O cnocie, zbrodni, o prawdzie, o Bogu,
Przecież mnie hańba zawsze przerażała;
I — czysta żyłam tam — na tym barłogu!
Aż raz, gdym meczet otwarty ujrzała
I prawa niebios posłyszałam w progu,
Codziennie modły prorokowi składam
I z doli mojej Bogu się spowiadam!
Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye serya trzecia 318.jpg
Ta strona została uwierzytelniona.