Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye serya trzecia 354.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

Lecz ona śpiewa a nuta tęskliwa
Łzy wywołuje między przytomnemi.
„Żegnaj o książe!... a ty, szczęśliwa
Oblubienico, raj stwórz mu na ziemi!
Mnie czeka podróż, zkąd nikt nie przybywa...
Żegnaj raz jeszcze, słowy ostatniemi...”
I otulona w swe lekkie zasłony
Chce z wzniesionemi rzucić się ramiony.

„Stój! — zabrzmiał okrzyk — stój, o ulubiona...
Chcesz-że wraz z sobą zabrać moje życie?...
Giulnaro moja! kochanko stracona!
Teraz na wieki złączym się w błękicie!...”
I nim kompania jaśnie oświecona
Zdołała fakt ten pojąć należycie,
Już młody książe biegł do wieży szczytu,
Pełen uniesień, tęsknoty, zachwytu!

A gdy miłością swoją upojony,
Wpadł jako wicher na najwyższe blanki,
Podniósł zemdloną i tulił ramiony,
Usta i czoło całując kochanki.
W powietrzu gasnął krąg słońca czerwony —
Wzruszone tłumy cisną się przez szranki...
W ciszy zabrzmiały uroczyste słowa:
„Ludu mój! oto jest twoja królowa!”