Nagle w namiocie zjawił się duch drugi,
A z nim ocknęły się poranne świty,
I zaszumiały pieśnią srebrne strugi,
I z cieniów blade wyjrzały błękity...
Senne marzenia powiały nad głową
Ziemi, swą szatą mglistą i tęczową,
Ognie przygasły, zastygły wulkany,
Z cichym szelestem opadało morze,
Jeleń u źródeł gasił swe pragnienie,
Dziecię gdzieś przez sen wyszeptało: »Boże!«
Ptaszki zbudziły drzewa swym szczebiotem,
Od chłodu rosy drżała róża polna,
Przejrzysta zorza purpurą i złotem
Wschód malowała na przybycie słońca...
I ucisk serca długo wstrzymywany,
W ciche, ożywcze uleciał westchnienie...
Ocknął się Scypion. Wyciągnął ramiona
Do pięknej branki, co stała, milcząca,
Jutrzennym świtem cała zróżowiona,
I blednąc, szepnął z cicha: »Jesteś wolna!«
A wziąwszy tarczę bohaterską swoją,
Osłonił ciało spłonionej dziewicy,
Jakby czci własnej dyamentową zbroją,
I rzekł: »W pokoju idź do swego grodu
I powiedz mężom swojego narodu,
Że Scypion uczcił wolność — w niewolnicy«.
Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye w nowym układzie II Hellenica 130.jpeg
Ta strona została uwierzytelniona.