Strona:PL Maria Konopnicka - Cztery nowele.djvu/23

Ta strona została uwierzytelniona.

stał. Nizko nad ziemią zapadłe okienka zasnuły się pajęczyną na pordzewiałych zawiasach; jedno z nich deskami było zabite, drugie przez otwór czarny ukazywało wnętrze izby pustéj, z napół rozwalonym kominem.
Drzwi, zaparte kołkiem, krzywo wisiały na oderwanéj zawiasie, a płot, rozebrany prawie do szczętu, resztkami połamanych żeber osłaniał ślady drobnych pod okienkiem grządek, na który świeciło kilka zdziczałych jaskrów, zabytek dawnego ogródka.
Domostwo to pustką stało.
Przed wielu laty, ostatni właściciel jego, Paweł Duniak, rybak stary, wstał z progu o brzasku bladego dnia zimowego, wziął sieć, kij, torbę płócienną, nasunął czapkę na siwą głowę tak głęboko, jakby nie chciał, żeby go wschodzące widziało słońce, obejrzał się, drzwi kołkiem zaparł, na psa świsnął i poszedł drogą.
Od owéj pory nikt tu nie mieszkał. Duniak krewnych nie miał, do dziedzictwa mizernego nikt się nie kwapił; może téż ludziska spodziewali się powrotu starego Pawła, dość, że chata została bezpańską i poczęto ją zwać „Dunianką,” jak po umarłym. Za chatą rozciągał się kawałek nieobsianego pola, na którém bujnie wyrastały dziewanny kiściaste i piołun rzucał się kępkami zieleni bladéj, chorowitéj, zgorzkniałéj.
W chacie gospodarzyły nietoperze i myszy; pólka obsiewał wiatr naniesioném ziarnem mietlicy srebrzystéj i czerwonego szczawiku, rosa podlewała zapuszczone grzędy w ogródku, a słonko pilnowało obejścia od świtu do zmierzchu.
W najbliższém sąsiedztwie chaty owéj, kiedy jeszcze Paweł stary w niéj mieszkał, nieco tylko wyżéj