Strona:PL Marks - Pisma pomniejsze 1.pdf/118

Wystąpił problem z korektą tej strony.

wieka z natura: otóż renta była cena tego nowego kontraktu.“ (T. II, str. 265).
Człowiek z czterdziestoma dukatami przeczuł, że zjawi się p.
Proudhon: „Twoja wola, panie stwórco; każdy jest panem swego świata; ale nie zmusisz mnie nigdy do tego, abym uwierzył, że ten świat, na którym się znajdujemy, jest szklanny.“ W waszym świecie, gdzie kredyt był środkiem rozpłynięcia się w próżni, bardzo być może, że własność stała się potrzebną, aby przywiązać człowieka do natury. W świecie rzeczywistej produkcyi, gdzie własność gruntowa poprzedza zawsze kredyt, „horror vacui“ p. Proudhona nie mógł istnieć.
Skoro przyjęto istnienie renty, jakiekolwiek zresztą by było jej pochodzenie, to staje się ona przedmiotem umowy między dzierżawcą a posiadaczem gruntowym ze względu na sprzeczny jej stosunek do każdego z nich. Jakiż jest wynik tej umowy, innemi słowy: jaka jest wysokość renty? Oto co mówi p. Proudhon:
„Teoryja Rikardo odpowiada na to pytanie. Gdy społeczeństwo zaczynało się formować, gdy człowiek, nowicyjusz na ziemi, miał przed sobą niezmierzone obszary lasów i ziemi, a przemysł zaczynał dopiero powstawać, renta wówczas jeszcze nie istniała. Ziemia, która jeszcze nie była uprawiana, była przedmiotem, mającym użyteczność, nie była ona wartością zamienną: była wspólną ale nie społeczną. Z czasem powoli mnożenie się rodzin i postęp rolnictwa nauczyły cenić ziemię. Praca nadała gruntowi wartość: ztąd powstała renta. Pole, dające więcej owoców przy jednakowej ilości pracy, było więcej cenionem; przytem dążeniem właścicieli zawsze było zagarnąć całość produktów z gruntu, potrąciwszy płacę farmera t. j. koszta produkcyi. W ten sposób wślad za pracą idzie własność, aby zagarnąć z produktu to wszystko, co przenosi rzeczywiste koszta. Ponieważ właściciel wypełnia mistyczny obowiązek i jest przedstawicielem ogółu względem poddanego (colonus), to poddany według planów opatrzności jest tylko odpowiedzialnym robotnikiem, który powinien zdawać rachunek przed społeczeństwem ze wsystkiego, co zbierze ponad prawną płacę. W swej istocie i przez swe przeznaczenie renta jest urządzeniem sprawiedliwości, dzielącej produkty, jednym z tysiąca środków, jakie genijusz ekonomiczny używa, aby osiągnąć równość. Jest to olbrzymi kadaster, sporządzony z przeciwnych punktów widzenia przez właścicieli i farmerów, bez możebnej kolizyi, w wyższym celu, i którego ostateczny rezultat ma na celu zrównanie władania ziemią przemysłowców i rolników. Potrzeba było tej magicznej siły własności, aby wydrzeć poddanemu pryewyżkę produktu, której nie może nie uważać za swoją i twórcą którego czuje się wyłącznie. Renta albo lepiej powiedziawszy własność złamała egoizm rolniczy i stworzyła solidarność, jakiej żadna moc, żaden podział ziemi nie mógł by zrodzić... Obecnie, gdy własność wywarła swój wpływ moralny, pozostaje jeszcze zrobić podział renty.“
Cała ta nawałnica słów sprowadza się do następującego: Rikardo mówi, że przewyżka ceny produktów rolnych nad kosztami ich produkcyi wraz z zyskiem i procentem zwykłym od kapitału jest miarą renty. P. Proudhon lepiej sobie poczyna. Każe on zjawić się właścicielowi, jako Deus ex mahina, który wydziera poddanemu ca-