Strona:PL Marks - Pisma pomniejsze 1.pdf/94

Wystąpił problem z korektą tej strony.

ru powinno było wszystko wypływać za pomocą dialektyki. Teraz, kiedy w praktyce trzeba użyć tej dialektyki, rozum odmawia mu posłuszeństwa. Dialektyka p. Proudhona robi fałszywy skok ku dialektyce Hegla i oto p. Proudhon jest zmuszony przyznać się, że porządek, w jakim on nam daje kategoryje ekonomiczne nie jest porządkiem, w jakim one powstają jedna z drugiej. Rozwój ekonomiczny nie jest rozwojem samego rozumu.
Cóż więc p. Proudhon nam daje? Czyż historyję rzeczywistą, t. j., w jego mniemaniu, następstwo, według którego katagoryje przejawiały się w porządku czasu? Nie. Czyż historyję, jak się ona spełnia w idei samej? Bynajmniej. Nie daje on więc ani ich ’zwykłej ani ich świętej historyk jakąż nakoniec historyję nam daje? Historyję swych własnych sprzeczności. Zobaczmy jak idą te sprzeczności i jak ciągną za sobą p. Proudhona.
Przed rozpoczęciem tego badania, które ma być przedmiotem szóstej, ważnej uwagi, zrobimy jeszcze jednę mniej ważną.
Przypuśćmy wraz z p. Proudhonem, że rzeczywista historyja, historyja według porządku czasu jest następstwem historycznem, w którem przejawiały się ideje, kategoryje, zasady.
Każda zasada miała osobny wiek dla swego przejawu; zasada władzy np. miała jedenasty, a zasada indywidualizmu osiemnasty wiek. Z tego wypada, że wiek należał do zasady, a nie zasada do wieku. Innemi słowy, zasada stwarza historyję, a nie historyja zasadę. Jeżeli dla ocalenia jak zasady tak i kistoryi, zapytamy, czemu taka to zasada przejawiła się w XI lub XVIII, a nie innym wieku, to będziemy zmuszeni zbadać dobrze jacy byli ludzie XI a jacy XVIII wieku, jakie były ich potrzeby, jakie sity produkcyjne, sposób produkcyi, pierwsze materyjały produkcyi, nakoniec jakie były stosunki ludzi, z których wynikały wszystkie te warunki istnienia. Zgłębić wszystkie te kwestyje, czyż nie jest to napisać rzeczywistą, zwykłą historyję ludzi każdego wieku, przedstawiając ich zarazem jako aktorów i autorów swego własnego dramatu? Ale od chwili przedstawienia ludzi jako autorów i aktorów ich własnej historyi, jednym zwrotem przybyliśmy do prawdziwego punktu wyjścia, ponieważ porzuciliśmy wieczne zasady, z których wyszliśmy z początku.
P. Proudhon nie posunął się nawet na tyle tą boczną ścieżką, jaką postępuje ideolog, aby się dostać na wielką drogę historyi.

Szósta uwaga

Pójdźmy za p. Proudhonem tą boczną ścieżką.
Przypuśćmy, że stosunki ekonomiczne, rozpatrywane jako niezmienne prawa, wieczne zasady, idealne kategoryje istniały przed czynnymi, działającymi ludźmi, przypuśćmy, że te prawa, te zasady, te kategoryje drzemały od początku czasu „w nieosobowym rozumie ludzkości“. Widzieliśmy, że ze wszystkiemi temi niezmiennemi, niewzruszonemi wieeznościami nie ma historyi, co najwyżej mamy historyję w idei, t. j. historyję, która się odbija w dialektycznym