Strona:PL Marx Karl - Kapitał. Krytyka ekonomji politycznej, tom I, zeszyty 1-3.pdf/213

Wystąpił problem z korektą tej strony.

ny materji między człowiekiem i przyrodą, wiecznym naturalnym warunkiem życia ludzkiego, a przeto jest czemś niezależnem od jakiejkolwiek formy tego życia, raczej czemś wspólnem wszystkim jego formom społecznym. Nie było wobec tego potrzeby przedstawiać robotnika w stosunku do innych robotników. Wystarczały nam z jednej strony człowiek i jego praca, a z drugiej strony — przyroda i jej materjały. Podobnie jak po smaku pszenicy nie można poznać, kto ją uprawiał, tak samo po przebiegu pracy nie można poznać, w jakich odbywa się warunkach, — czy pod batem brutalnego nadzorcy niewolników, czy też pod czujnem okiem kapitalisty; czy jest on dziełem Cyncynnata, uprawiającego swych parę morgów grantu, czy dzikiego, który kamieniem zabija drapieżne zwierzę[1].

2. Proces pomnażania wartości czyli wytwarzanie wartości dodatkowej.

Wróćmy do naszego kapitalisty in spe. Porzuciliśmy go, gdy nabył na rynku towarowym wszystkie czynniki, potrzebne w przebiegu pracy, — zarówno czynniki przedmiotowe czyli środki produkcji, jak czynnik osobowy, czyli siłę roboczą. Przemyślnym wzrokiem znawcy wypatrzył on środki produkcji i siłę roboczą, nadającą się do jego właśnie przedsiębiorstwa, do przędzalni, do fabryki obuwia i t. d. Nasz kapitalista zabiera się teraz do spożycia kupionego przez siebie towaru, siły roboczej, to jest zmusza posiadacza tej siły roboczej, robotnika, żeby pracą swą spożył środki produkcji. Ogólny charakter procesu pracy nie zmienia się, oczywiście, przez, to, że robotnik dokonywa go dla kapitalisty a nie dla siebie samego. Ale również i określone sposoby wyrabiania butów lub przędzy nie mogą natychmiast ulec zmianie wskutek wmieszania się kapitalisty. Musi on narazie brać siłę roboczą, jaką znajduje na

  1. Właśnie z tego wysoce logicznego powodu pułkownik Torrens odkrywa w kamieniu dzikusa — początek kapitału. „W pierwszym kamieniu, rzuconym przez dzikiego na ścigane przez siebie zwierzę, w pierwszym kiju, który uchwycił, ażeby strącić z drzewa owoc, którego nie może dosięgnąć rękami, dostrzegamy przyswojenie sobie jednego artykułu w celu zdobycia jakiegoś innego i w ten sposób odkrywamy — początek kapitału“. (Torrens: „An essay on the production of wealth etc.“ str. 70, 71). Ten pierwszy kij (stock) wyjaśnia nam prawdopodobnie, czemu w języku angielskim słowo „stock“ jest równoznacznikiem kapitału.