Strona:PL Marx Karl - Kapitał. Krytyka ekonomji politycznej, tom I, zeszyty 1-3.pdf/356

Wystąpił problem z korektą tej strony.

w kapitalistę, zmienia się w zależności od stopnia rozwoju produkcji kapitalistycznej, a na danym stopniu rozwoju jest różna w różnych dziedzinach produkcji, w zależności od właściwych im warunków technicznych. Pewne dziedziny produkcji już w zaraniu produkcji kapitalistycznej wymagają, takiego minimum kapitału, jakie nie znajduje się jeszcze w rękach osób pojedynczych. Pociąga to za sobą bądź subwencje państwowe dla tego rodzaju przedsiębiorców prywatnych, jak we Francji za Colberta lub w niektórych państwach niemieckich aż do naszych czasów, bądź tworzenie towarzystw, obdarzonych ustawowym monopolem na pewne dziedziny handlu i przemysłu[1] — pierwowzorów nowożytnych towarzystw akcyjnych.



Nie będziemy się zatrzymywali nad szczegółami zmian, którym w przebiegu procesu produkcji ulegał stosunek kapitalisty do robotnika najemnego, jak również i nad dalszemi określeniami samego kapitału. Poprzestaniemy na zaznaczeniu paru punktów głównych.
Kapitał w obrębie procesu produkcji rozwinął się w zwierzchnictwo nad pracą, to znaczy nad siłą roboczą w stanie czynnym, czyli nad samym robotnikiem. Kapitalista, jako uosobiony kapitał, dba o to, aby robotnik wykonywał swą robotę porządnie i z należytym stopniem natężenia.
Kapitał rozwinął się dalej w stosunek przymusowy, zniewalający klasę robotniczą do wykonywania pracy większej, niżby wymagał od niej wąski zakres jej własnych potrzeb życiowych.
Jako wytwórca cudzej pracowitości, wysysający wartość dodatkową i wyzyskujący siłę roboczą, kapitał przewyższa energją, bezwzględnością i skutecznością wszystkie poprzednie systemy produkcji, oparte n* bezpośrednim przymusie pracy.

Kapitał z początku podporządkowuje sobie pracę w warunkach technicznych, wytworzonych przez poprzedzający rozwój dziejowy. Nie zmienia więc natychmiast sposobu produkcji. To też wytwarzanie wartości dodatkowej w formie dotychczas przez nas rozważanej, to znaczy zapomocą prostego przedłużenia dnia roboczego, okazywało się niezależnem od jakiejkolwiek zmiany samego sposobu produkcji. W staroświeckiem piekar-

  1. Marcin Luter nazywa te instytucje „die Gesellschaft Monopolia“ — towarzystwami monopolowem!