Strona:PL Marx Karl - Kapitał. Krytyka ekonomji politycznej, tom I, zeszyty 1-3.pdf/50

Ta strona została przepisana.

biór jego wykazuje, że jest to rzecz djablo zawikłana, pełna subtelności metafizycznych (nadzmysłowych) i kruczków teologicznych. Jako wartość użytkowa nie przedstawia nic tajemniczego, bo nie jest tajemniczem ani to, że dzięki swym własnościom zaspakaja potrzeby ludzkie, ani też to, że własności tych nabył jako wytwór ludzkiej pracy.
Jest to jasne jak słońce, że człowiek działaniem swem zmienia postać materjałów, dostarczonych przez przyrodę, w sposób dla siebie pożyteczny. Zmieniamy naprzykład postać drzewa, gdy robimy z niego stół. Mimo to stół pozostaje drzewem, rzeczą bardzo zwyczajną i zmysłową. Ale gdy tylko występuje jako towar, zamienia się odrazu w rzecz jednocześnie zmysłową i ponadzmysłową. Nietylko stoi nogami na ziemi, ale staje na głowie, przeciwstawiając się wszystkim innym towarom, i wysnuwa z swej drewnianej głowy fantazje dziwniejsze, niż gdyby się puścił nagle w tany[1].

Tajemniczy charakter towaru nie pochodzi więc z jego wartości użytkowej. Nie wynika również z treści określeń wartości. Gdyż po pierwsze, jest to prawda fizjologiczna, że wszystkie pożyteczne prace, czyli czynności wytwórcze, jakkolwiek różniące się między sobą, są funkcjami ludzkiego organizmu i że każda taka funkcja, niezależnie od swej treści i formy, jest w gruncie rzeczy zużywaniem ludzkiego mózgu, nerwów, mięśni, organów zmysłowych i t. d. Dalej, co tyczy podstawy wyznaczania wielkości wartości, a więc czasu trwania tego zużywania, czyli ilości pracy, to ilość jej jest w sposób widoczny różna od jakości. Przy żadnych stosunkach społecznych czas pracy, potrzebny do wytworzenia środków spożycia, nie był dla człowieka obojętny, jakkolwiek na różnych szczeblach rozwoju w niejednakowym stopniu go interesował[2]. Wreszcie od czasu,

  1. Przypomnijmy sobie, że Chiny i stoły zaczęły tańczyć w chwili, gdy reszta świata zdawała się nieruchoma, — zapewne, aby ją rozruszać.
  2. Przypis do 2-go wydania. Starożytni Germanie obliczali wielkość morga według pracy jednego dnia, skąd jego nazwa Tagwerk (także Tagwanne-jurnale lub jurnalis, terra jurnalis, jornalis albo diornalis), Mannwerk, Mannskraft, Mannsmaad, Mannshauet i t. p. Patrz Georg Ludwik v. Maurer: „Einleitung zur Geschichte der Mark-, Hof- usw. Verfassung. München 1859“, S. 129 fg., Nazwa „journal“ dla miary gruntu, mniej więcej wielkości morga zachowała się dotąd w niektórych częściach Francji. — Podobnie w niektórych okolicach Włoch miarą gruntu jest „giornata“ (dniówka). Przyp. tł.