Strona:PL Marx Karl - Kapitał. Krytyka ekonomji politycznej, tom I, zeszyty 1-3.pdf/60

Ta strona została przepisana.


kolwiek niezupełnego, wartości i jej wielkości i odkryła treść, zawartą w tych formach; jednak nigdy nie postawiła sobie nawet pytania, dlaczego ta treść przybiera tę formę, dlaczego praca znajduje wyraz w wartości, a jej ilość, mierzona czasem pracy, w wielkości wartości wytworu?[1] Formy, które zdradza-

    zastosowanie tych zdolności, czyli praca jakiegokolwiek bądź rodzaju, jest naszym pierwotnym skarbem i przez to zastosowanie stwarzamy wszystko to, co zwiemy bogactwem... Prócz tego, rzecz pewna, że wszystkie te rzeczy przedstawiają tylko tę pracę, która je stworzyła i jeśli posiadają wartość, lub nawet dwie różne wartości, to można wyprowadzić te wartości tylko z wartości pracy, której są wynikiem“ (Destutt de Tracy: „Elements d’ideologie, 4-ème et 5-ème partie, Paris 1826“, str. 35, 36, cytowane przez Ricarda: „The principles of political economy, 3 rd ed. London 1821“, str. 334. Patrz polski przekład: Dawid Ricardo: „Zasady ekonomji politycznej i podatkowania“, tłum. dr. M. Bornsteinowa, Bibljoteka Wyższej Szkoły Handlowej, nakł. Gebethnera i Wolffa, Warszawa, 1919, str. 226). Zaznaczamy, że Ricardo wkłada w słowa Destutt’a sens głębszy, własny. Destutt mówi wprawdzie z jednej strony, że wszystkie rzeczy tworzące bogactwo „przedstawiają pracę, która je stworzyła”; z drugiej jednak strony, że otrzymują one swoje „dwie różne wartości” (wartość użytkową i wartość wymienną) od „wartości pracy”. W ten sposób stacza się on do poziomu płytkiej ekonomji wulgarnej, która zgóry przyjmuje wartość pewnego towaru (w tym wypadku pracy), aby zapomocą tej dopiero określić wartość innych towarów. Natomiast Ricardo czyta go w ten sposób, jakgdyby mówił, że praca (nie wartość pracy) przedstawiona jest zarówno przez wartość użytkową, jak przez wartość wymienną. Sam Ricardo jednak tak niedostatecznie rozróżnia dwojaki charakter pracy, jej dwoistą postać, że zmuszony jest borykać się w całym rozdziale: „Wartość i bogactwo, ich odmienne właściwości”, z głupstwami takiego naprzykład J. B. Say’a. To też jest wkońcu bardzo zdziwiony, że Destutt zgadza się wprawdzie z nim co do pracy jako źródła wartości, lecz zgadza się mimo to także z Say’em co do pojęcia wartości.

  1. Jest to jeden z głównych braków klasycznej ekonomji politycznej, że nie zdołała nigdy z rozbioru towaru, a w szczególności z rozbioru wartości towaru wyprowadzić formy wartości, która czyni z niej właśnie wartość wymienną. Właśnie najlepsi jej przedstawiciele jak A. Smith i Ricardo traktują formę wartości jako coś obojętnego i niedotykającego istoty towaru. Dzieje się tak nie tylko dlatego, że uwagę ich zaprząta całkowicie rozbiór ilościowej strony wartości. Przyczyna jest głębsza. Forma wartości wytworu pracy jest najbardziej oderwaną ale i najogólniejszą formą burżuazyjnego sposobu produkcji i forma ta charakteryzuje ten sposób produkcji jako ściśle historycznie określony ustrój społeczny. Jeśli więc ten ustrój uważamy za wieczną, przyrodzoną formę produkcji społecznej, to z natury rzeczy nie zwracamy uwagi na osobliwości jemu tylko właściwej formy wartości czyli formy towaru, której dalszem stadjum rozwojowem są forma pieniężna, forma kapitału i t. d. Dlatego też spotykamy u ekonomistów zgadzających się ze sobą co do mierzenia wartości czasem pracy najprzeróżniejsze i najbardziej ze sobą sprzeczne poglądy na pieniądz, to jest na rozwiniętą postać powszechnego równoważnika. Jaskrawo uwydatnia się to naprzykład w rozprawach o banko-