Strona:PL Marx Karl - Kapitał. Krytyka ekonomji politycznej, tom I, zeszyty 1-3.pdf/61

Ta strona została przepisana.


na pierwszy rzut oka, że właściwe są określonemu ustrojowi społecznemu, w którym jeszcze przebieg produkcji rządzi ludźmi, a nie człowiek przebiegiem produkcji, wydają się świadomości burżuazyjnej koniecznością równie naturalną i nieodmienną jak sama praca wytwórcza. Dlatego też burżuazyjna ekonomja polityczna traktuje formy organizacji produkcji, poprzedzające społeczeństwo burżuazyjne, mniej więcej tak samo jak Ojcowie Kościoła religje, które poprzedziły chrześcijaństwo.[1]

    wości, gdyż jest to dziedzina, w której daleko się nie zajedzie banalnemi definicjami pieniędzy. W przeciwieństwe do tych teoryj powstał odnowiony merkantylizm (Ganilh i t. d.), który w wartości widzi tylko formę społeczną, a właściwie tylko jej bezcielesny pozór. — Chcę tu raz na zawsze wyjaśnić, że przez ekonomję polityczną klasyczną rozumiem całą ekonomję, poczynając od W. Petty’ego, która bada całokształt burżuazyjnych stosunków produkcji w ich wewnętrznym związku, w przeciwstawieniu do ekonomji wulgarnej, uwijającej się w dziedzinie związków pozornych, która w celu popularnego wytłumaczenia najordynarniejszych, że tak powiem, faktów i dla domowego użytku mieszczanina, przeżuwa wciąż na nowo materjał oddawna już dostarczony przez naukową ekonomję, zresztą zaś ogranicza się do tego, że zamyka w pedantyczny system i ogłasza za wieczne prawdy najpłytsze wyobrażenia producenta burżuazyjnego, uważającego świat swój za najlepszy ze światów.

  1. „Ekonomiści postępują w osobliwy sposób. Znają oni tylko dwa rodzaje instytucyj, sztuczne i naturalne. Urządzenia feodalizmu są urządzeniami sztucznemi, urządzenia burżuazji — naturalnemi. Podobni są w tem do teologów, którzy również odróżniają dwa rodzaje religji. Każda religja, która nie jest ich religją, jest wymysłem ludzkim, podczas gdy ich religja jest objawieniem boskiem... W myśl tego ludzkość miała kiedyś historję, ale już jej nie ma“. (Karl Marx: „Misère de la Philosophie. Reponse a la Philosophie de la Misère par M. Proudhon. 1847“, str. 113). (Porówn. tłum. polskie: „Nędza filozofji. Odpowiedź na Filozofję nędzy p. Proudhona“ w „Pismach pomniejszych“ Karola Marxa, Paryż 1886 r. Serja III). Prawdziwie śmieszny jest p. Bastiat, który sobie wyobraża, że starożytni Grecy i Rzymianie żyli wyłącznie z rabunku. Jeśli się jednak kilkaset lat żyje z rabunku, trzeba aby stale coś było do rabowania, czyli aby przedmiot rabunku wciąż się odtwarzał. Wygląda więc na to, że i Grecy i Rzymianie mieli jakiś przebieg produkcji czyli jakieś gospodarstwo, które w ten sposób stanowiło materjalne podłoże ich świata, jak gospodarstwo burżuazyjne stanowi podłoże dzisiejszego. Czy też może Bastiat chce to powiedzieć, że ustrój produkcji, oparty na pracy niewolników, opiera się na systemie rabunku? W takim razie wkracza na niebezpieczne tory. Jeśli taki olbrzym myśli, jak Arystoteles, mylił się w swej ocenie niewolnictwa, skąd pewność, że taki karzeł ekonomji, jak Bastiat, nie błądzi w swej ocenie systemu pracy najemnej? — Korzystam ze sposobności, aby krótko odeprzeć jeden zarzut, który mi uczynił pewien niemiecki dziennik, wychodzący w Ameryce, po ukazaniu się mojej pracy: „Przyczynek do krytyki ekonomji politycznej“. O moim poglądzie, że każdy sposób produkcji i odpowiednio z nim związane stosunki wytwórcze, krótko mówiąc „ekonomiczna budowa społeczeństwa, stanowi rze-