Ta strona została uwierzytelniona.
Które szły w morze...
I syn się karmi kłosami gorzkiemi
Z ojców swych ziemi.
Sam Bóg zagasił nad nami pochodnię
I na mogiły strząsnął jej popioły.
Idziem — jak idą bezdomne przechodnie,
Z zwiędłemi czoły,
A stopy naszej zasypuje ślady
Wicher zagłady...
Wiem! niech mi smętne echo nie powtarza
Tego, co wstydem pali i co boli.
Bom ja też rodem z wielkiego cmentarza
I z krwawej roli...
I ja też lecę jak ptak obłąkany,
I wichrem gnany.
Przecież o zmierzchy skrzydłami bijąca,
I piekieł naszych ogarniona sferą,
Oczyma szukam dnia blasków i słońca
Contra spem — spero...
I w mogił głębi czuję życia dreszcze,
I ufam jeszcze...
Przeciw nadziei i przeciw pewności
Wystygłych duchów i śmierci wróżbitów,