Ta strona została uwierzytelniona.
Kiedy mnie ciągnie za sobą swawolna
Przez krzaki jeżyn, leszczyny i tarnie,
Kiedy się ze mną ubiega figlarnie
Tam, gdzie ma gniazdo jakaś pliszka polna;
Kiedy napiera się dojrzałej wiszni,
Gdy jeszcze kwieciem cały sad się pyszni,
Gdy ręce z żalem załamuje, pusta,
Że się zielona żabka nie odzywa,
Że poschną wszystkie w ogrodzie warzywa...
Tobym ją chwycił, jak dziewczynkę małą,
Uniósł od ziemi i, objąwszy całą
Drobną jej postać, ucałował w usta!
Lecz, gdy pod niebem błękitnem, gwiaździstem,
Chodzimy razem wśród szeptów wieczora,
Gdy ona cicha, do rozmów nieskora,
Tłómaczy myśl swą spojrzeniem przejrzystem,
Gdy w moich dłoniach trzyma rączkę małą
Tak beznamiętnie, jakby jej to ciało