Strona:PL Miriam - U poetów.djvu/54

Ta strona została uwierzytelniona.

Głód, znój ciężki, zło, klęski nędzy niezwalczonéj, —
Wszystkie myśli te w duszę zatapiają szpony.
I znów, z dum tych przechodząc łatwo do wesela,
Czuję nagle, jak radość w sercu mi wystrzela,
Gdy w mem kółku rodzinnem jakiemś jednem słowem,
Albo jakiemś dziwactwem niespodzianem, nowem,
Wywołam przy kominku kryształowe echa
Śmiechów dzieci, przy których sam Bóg się uśmiecha. —
Takim znałeś mię; takim zostałem i będę.
Tylko dziś, gdy śród grona swych drogich zasiędę,
Żal częstokroć pogłębia zmarszczki mego czoła;
Chętniej, prędzej uciekam od szczęśliwych koła,
A w oczach mych, co często mkną za kresy ziemi,
Uśmiech staje się bledszym, a cienie głębszemi.




VICTOR HUGO. TOUTE LA LYRE. V, 1 (À LOUIS B).