Ta strona została uwierzytelniona.
śladowców, zasługujących na wydrwienie; i że takie koszlawe przedrzeźnianie rzeczy wybornych stanowiło, od niepamiętnych czasów, przedmiot komedji. Tak jak prawdziwi uczeni i rycerze nie obrazili się jeszcze nigdy o doktora albo też kapitana z komedji; ani też sędziowie, książęta i królowie, gdy widzą jak Trywelin, lub inny, przedstawia w śmieszny sposób na scenie sędziego, księcia lub króla: tak i kobiety naprawdę wykwintne nie powinnyby się czuć dotknięte, gdy się wyszydza pocieszne gąski, silące się na ich liche naśladownictwo. Jednakże, jak już powiedziałem, nie zostawiono mi czasu na zaczerpnięcie oddechu, a pan de Luynes[1] pragnie bezwłocznie oddać mnie pod prasę; niechże więc będzie, skoro taka wola boska.
- ↑ pan de Luynes, księgarz paryski.